debeściak debeściak
1108
BLOG

PROKURATURA POTWIERDZA RAPORT MAK: presja!

debeściak debeściak Polityka Obserwuj notkę 22

  

Rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej, płk Zbigniew Rzepa: "Dotychczas zebrany materiał dowodowy nie wskazuje na to, aby katastrofa smoleńska była efektem czyichkolwiek nacisków na załogę samolotu Tu-154M" ["dotychczas" wydaje się być tu kluczowe, skoro "zebrany materiał dowodowy" nie obejmuje nawet zapisów rozmów z kokpitu(!) - ale to marginalna, nieistotna uwaga].
 
 
Ubodzy intelektualnie zrozumieli to tak (przykład):
 
"Jak poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa, nie znaleziono dowodów na naciski - w domyśle gen. Błasika i "najważniejszego pasażera" - które przyczyniłyby się do katastrofy Tu-154 M. To kolejna informacja, po udanym eksperymencie komisji Millera na Tupolewie "102" [to kolejna bzdura, ale komu by się chciało prostować wszystkie kłamstwa i głupoty Wszołka], która podważa mit profesjonalnego raportu MAK i wiarygodności wtórujących mu "ekspertów""*
 
 
W rzeczywistości wystąpienie rzecznika NPW i raport MAK nie są sprzeczne. Raport MAK nie mówi o naciskach na pilotów, wykonywanych przez Błasika czy Kaczyńskiego. Mówi o okolicznościach, które spowodowały, że dowódca działał pod presją psychologiczną (wywołały tą presję), która spowodowała, że nie podjął we właściwym czasie decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe. Tymi okolicznościami były m.in.:
- obecność (sama obecność, nie jakieś rozkazy „ląduj”) Błasika w kabinie [presja bezpośrednia];
- ważne wydarzenie, które by się „posypało” gdyby nie wylądował,
- świadomość, że „główny pasażer” byłby niezadowolony z nie wylądowania.
 
Te ustalenia opierają się na wspólnej ocenie grupy polskich i rosyjskich ekspertów-psychologów i rosyjskich psychologów lotniczych. Badania psychologiczne prowadzono zgodnie z „Kryteriami oceny psychologicznej i metodami pomiarów podczas badań personelu latającego”. Tych ustaleń nie podważa nie tylko prokuratura wojskowa (a de facto potwierdza, bo w swoim śledztwie opiera się m.in. nich), ale również współpracujący z Rosjanami polscy specjaliści oraz polska komisja Millera badająca przyczyny katastrofy. Więcej, tych ustaleń nie podważa nikt przy zdrowych zmysłach, działający w dobrej woli – ponieważ nie ma ku temu żadnych powodów.
Nikt nie podważa, że Błasik był w kokpicie, że było to bardzo ważna (politycznie) wycieczka i, że Lech Kaczyński byłby niezadowolony – świetnie udowodnił to podczas innej ważnej politycznie wyprawy, do Gruzji. O tym pisałem tu:
 
W tej sytuacji obrzydliwe jest to prawackie umywanie rąk i zwalanie całej odpowiedzialności na załogę feralnego samolotu (dowódcę). Oraz kłamliwe i głupie.
 
 
 
Co mówi raport MAK
i czego nikt zdrowy na umyśle nie podważa:
 
 
 
Przyczyny katastrofy:
 
"Bezpośrednią przyczyną katastrofy było nie podjęcie przez załogę we właściwym czasie decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe...
zniżenie bez widoczności obiektów naziemnych do wysokości znacznie mniejszej od ustalonej przez kierownika lotów minimalnej wysokości odejścia na drugi krąg (100m)...
brak odpowiedniej reakcji i wymaganych działań pomimo wielokrotnego zadziałania sygnalizacji systemu wczesnego ostrzegania o zbliżaniu się do ziemi (TAWS)...
obecność Dowódcy Sił Powietrznych Polski w kabinie pilotów aż do zderzenia samolotu z ziemią wywarła nacisk psychiczny na podjęcie decyzji przez dowódcę statku powietrznego o kontynuowaniu zniżania w warunkach nieuzasadnionego ryzyka..."
 
 
 
O Błasiku raport rozwija:
 
"W tym locie Dowódca SP Rzeczpospolitej Polskiej znał szczegółowo warunki atmosferyczne, a mimo to nie zażądał od załogi odejścia na lotnisko zapasowe. Uchylił się on od rozwiązania sytuacji szczególnej w locie, tym samym wzmocniwszy motyw konieczności wykonania zadania - obowiązkowe lądowanie na nakazanym lotnisku"
 
 
 
O Kaczyńskim raport wspomina w treści, ale nie w kontekście bezpośredniej przyczyny katastrofy lecz przy opisie sytuacji psychicznej dowódcy załogi samolotu:
 
"ciągła obecność w kabinie załogi w czasie podejścia, ważnych osób postronnych, bezwarunkowo, zwiększała napięcie i odrywała załogę od wykonywania przez nią swoich obowiązków. Zarejestrowane na magnetofonie pokładowym wypowiedzi (o 10:30:33 Dyrektor protokołu: „Na razie nie ma decyzji Prezydenta, co dalej robić” i o 10:38:00 nawigator „On wścieknie się….”) świadczą, że dowódca statku powietrznego znajdował się w trudnej sytuacji psychicznej. Jest oczywiste, iż w przypadku nieudanego podejścia do lądowania i odejścia na lotnisko zapasowe dowódca statku powietrznego oczekiwał negatywnej reakcji Głównego pasażera."
 
 
 
Sytuacja psychiczna Protasiuka – dlaczego rozbił samolot:
 
„dowódca statku powietrznego znajdował się w niełatwej sytuacji psychicznej. Z jednej strony wyraźnie rozumiał, że lądowanie w takich warunkach nie jest bezpieczne (o czym świadczy jego pierwotna decyzja o odejściu na drugi krąg z wysokości 100 m), z drugiej strony, istniała silna motywacja do wykonania lądowania właśnie na tym lotnisku. Taka sytuacja, mówiąc językiem psychologii lotniczej nazywa się „starciem” (walką) motywów”
 
Zwyciężyła strona druga…
 
 
 
 
 
 
 
*
 
debeściak
O mnie debeściak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka