debeściak debeściak
893
BLOG

Kłamstwa i mataczenie polskich debeściaków na konferencji Miller

debeściak debeściak Polityka Obserwuj notkę 17

  

Cała konferencja polskiej komisji ds zbadania przyczyn wypadku ministra Jerzego Millera to jedna wielka hucpa.
Bezsprzeczną(Raport MAK ale także polskie ustalenia oraz medialne opinie ekspertów) przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem było nie podjęcie decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe i podjęcie próby lądowania przez działających pod presją polskich pilotów w warunkach pogodowych, które to powinny wykluczać. Koniec, kropka.
Żenujące widowisko pt konferencja miało na celu tylko i wyłącznie rozmywanie tej odpowiedzialności. Było nieudaną próbą rozciągnięcia jej na rosyjskich kontrolerów lotu, którzy mogli co najwyżej przeszkodzić naszym pilotom w rozbiciu samolotu (uwaga, trudne ale fundamentalne rozróżnienie: spowodowanie a nie zapobieżenie). Zresztą ta możliwość zapobieżenia była raczej iluzoryczna, z tego prostego faktu, że polscy piloci tego dnia (zarówno Jak-40 jak i Tu-154) lekceważyli zalecenia Rosjan i wymuszali lądowania. Jednemu się udało, drugiemu nie...
                Takie zachowanie polskich debeściaków jest dla nich typowe. Inne przykłady opisałem w poprzednich dwóch notkach:
 
 
I
 
KONFERENCJA:
Tupolew podchodzi do lądowania. W tym samym czasie płk Nikołaja Krasnokutski - jak oceniają polscy eksperci - domagał się od swoich przełożonych, żeby podano mu lotnisko zapasowe, gdzie ma wylądować tupolew. Bezskutecznie.
 
PRAWDA:
Nie ma to żadnego znaczenia dla wyjaśnienia wypadku. Lotniska zapasowe określa w planie lotu polska załoga. Również to polska załoga Tutki decydowałaby czy i na które lotnisko zapasowe odlecieć. Lotniska takie były określone: Mińsk i Witebsk. Ponadto w trakcie lotu można było plany w tym zakresie i wybrać inne lotnisko do zapasowego lądowania (np moskiewskie). To czy kontroler lotniska wiedział jakie są ustalone lotniska zapasowe albo na jakie Tutka miałaby faktycznie odlecieć nie miało żadnego znaczenia dla przyczyn katastrofy.
Jest to manipulacja mało istotna, ale dodatkowo, debeściaki na konferencji, idą o wiele dalej i łączą ten nieistotny fakt związkiem przyczynowo-skutkowym z – i tu się zaczynają jaja:
 
 
II
 
KONFERENCJA:
Zastępca dowódcy bazy nie uzyskał od przełożonych potrzebnych mu informacji. - Ten niedobór informacji, ta trudna sytuacja, powoduje, że przyjmuje postawę bierną. Zostawia Tupolewa i załogę na własną odpowiedzialność. Jak mówi: "Niech sami dalej lecą" - relacjonował mjr Benedict.
 
PRAWDA:
Kłamstwo i matactwo jest tak prymitywne, że aż wręcz ordynarne:
1. podano tylko końcową część wypowiedzi Rosjanina, co wypaczyło jego myśl;
2. na szczęście MAK opublikował natychmiast stenogramy z wieży i znamy już kontekst, który wyglądał następująco;
 
Pomimo ostrzeżeń, że ze względu na pogodę lotnisko w Smoleński nie nadaje się do lądowania (wielokrotne, zarówno z wieży jak i od pilotów JAK-40), polskie debeściaki z uporem maniaka lecą na lotnisko w ciemno, bo jakoś to będzie (chcą na miejscu zorientować się, czy będą mogli lądować) i de facto wymuszają ("Kurwa, do nas podchodzi na razie") przylot nad Smoleńskoraz "zgodę" (właściwsze określenie: współpracę) Rosjan na próbne podejście (do 100 metrów, tam sprawdzić czy widzą lotnisko i jeśli nie - "odejść na drugi krąg" czyli przerwać podchodzenie).
Rosjanie zdają sobie sprawę, że załoga polskiego samolotu nie będzie mogła wylądować bo nie zobaczy lotniska ("10:37:35 Krasn: Nie podejdzie") ale pozwalają tylko(!) na zejście do wysokości decyzji, która oznacza ni mniej, ni więcej tylko to, że piloci na 100 metrach mają ocenić czy widzą lotnisko (i ewent. podjąć próbę lądowania) czy nie (i przerwać lądowanie). Oto zapisy ze stenogramu:
 
08:27 kontroler lotów o nazwisku Murawiow powiedział Plusninowi, że lotniska zapasowe to "Witebsk i Mińsk i zaraz im powiemy". "Zróbcie to jak najszybciej" - odpowiedział Plusnin.
8:30 Krasnokutski pyta Plusnina, o co zwraca się polski samolot. "Kurwa, do nas podchodzi na razie" - odpowiada Plusnin.
8:31 Murawiow potwierdza Plusninowi, że zapasowe lotniska to Witebsk i Mińsk i "trwają uzgodnienia". "Pospieszcie się, oni są już na kręgu" - powiedział, dodając że inaczej "będzie nad nami latał, cholera". "Dobrze, dobrze, dobrze" - odpowiada Murawiow.
 
Dalej stenogram:
 
10:35:22 KL: Polski 101, i od 100 metrów bądź gotowy do odejścia na drugi krąg.
10:35:29,5 101: Tak jest.
10:35:31 Krasn: O co chodzi, proszę mówić.
10:35:39 KL: W ogóle się zrobiło…
10:35:43 Krasn: No, wiesz, zadzwoń przynajmniej na "Południowy”", czy są przynajmniej jakieś ślady poprawy?”
 
[tutaj obsługa wieży próbuje ustalić jakie są warunki pogodowe na innych lotniskach]
 
„10:37:32 Krasn: Jeszcze gorzej się zrobiło, spójrz, Pasza.
10:37:35 Krasn: Nie podejdzie.
10:37:42 Krasn: Najważniejsze, daj mu na drugi krąg, na drugi krąg i koniec, a dalej, sam podjął decyzję, niech sam decyduje.
10:38:17 Krasn: Pojawił się, tu jest ścieka.
10:38:26 Krasn: Nie, nie, w porządku, w porządku.
10:38:51 Krasn: Waleriju Iwanowiczu, odległość 12… nie, nie, metrów 200 widać, dokąd ma podchodzić.
10:39:09 KSL: 101, odległość 10, wejście w ścieżkę.
10:39:30 KSL: 8 na kursie, ścieżce.
10:39:34 101: Podwozie klapy wypuszczone, polski 101.
10:39:37 PRP (Pomocnik Kierownika Lotów): Pas wolny.
10:39:40 Kl: Lądowanie warunkowo, 120, 3 metry.
 
 
Mataczenie polskich debeściaków od Millera, polegające na zrzucaniu winy za próbę lądowania polskiej Tutki na rosyjskich kontrolerów, jest nie tylko ordynarne (jak to wyżej opisałem) ale i wyjątkowo bezczelne: zarówno załoga Jak-40 jak i Tu-154 zlekceważyły komendy rosyjskich kontrolerów ("pozwolenie/zgoda" na warunkowe lądowanie - zejście samolotu do 100 metrów) i próbowały lądować wbrew nim.
 
Co mieli zrobić Rosjanie?
 
Zbudować barykadę na pasie?!
 
 
III
 
KONFERENCJA:
Zarzut wprowadzania w błąd polskich pilotów wypowiedziami "na ścieżce i na kursie".
 
PRAWDA:
W skrócie:
- radar na lotnisku nie podawał wysokości (ścieżki), i dlatego piloci powinni ją podawać kontrolerom - czego nie robili, więc sytuacja "kto kogo w błąd wprowadzał" jakby odwrotna;
- odchył od kursu mieścił się w przewidzianych dla urządzenia granicach błędu.
Te kłamstwa świetnie zdementował w swojej notce Miki, gdzie odsyłam:
 
 
IV
 
KONFERENCJA:
Rosjanie nie poinformowali o złej pogodzie przed startem, potem podawali różne dane o pogodzie a "meteo był niepoczytalny"
 
PRAWDA:
To już po prostu śmieszne (brak informacji o pogodzie jako przyczyna katastrofy). Polska załoga doskonale wiedziała jakie warunki pogodowe panują na lotnisku smoleńskim. Byli wielokrotnie o tym informowani zarówno przez kontrolę lotów, kontrolę lotniska jak i debeściaków z Jak-40.
Poza tym, sami widzieli (czy raczej nie widzieli) jaka jest pogoda: mgłę uniemożliwiającą lądowanie na 100 metrach (i wtedy ich psim obowiązkiem było odejście na drugi krąg), na 80, 60, 40 a w końcu na 20 metrach...
 
 
 
Cdn
 
 
Źródła cytatów:
gazeta.pl
tvn24.pl
debeściak
O mnie debeściak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka